Konrad Jarodzki
Uwagi autorskie o własnej twórczości
Przestrzeń jest przedmiotem mojego malarstwa. Przez uzyskanie jak najbardziej sugestywnego złudzenia pragnę wyrazić ową nieprawdę, jaką jest zamiana ściany obrazu w otwarte okno obrazu. Zniknięcie obrazu jako przedmiotu i nadanie mu rangi stymulatora przeżyć, umożliwienie odbiorcy zapomnienia o sytuacji rzeczywistej, jaką jest:
widz – przestrzeń – obraz i uwierzenie w sytuację nową:
widz – przestrzeń – przestrzeń. Przestrzeń emocjonalna, jaka istnieje między dziełem sztuki a widzem, winna powiększyć się, unicestwić płaszczyznę obrazu, a więc sam obraz. „Widz, który staje przed płótnem, zostaje automatycznie umieszczony w pewnym punkcie toczącego się procesu integracji przestrzennej. Początek znajduje się daleko za plecami w nieokreślonej odległości, a materia biegnie w przód do punktu sugerującego znikanie ciał w nieistniejącym horyzoncie i jeszcze o wiele dalej. Traktowanie plastyczne ingerujących form wywołuje uczucie wciągania, wsysania w przestrzeń”.
Powyższy fragment wypowiedzi obrazuje tendencje, do których przywiązuję dużą wagę. Owo wciąganie, współudział w akcji, poddanie się sugestii ruchu, ruchu absolutnego, nieodnoszącego się do żadnych punktów porównania, ruchu względnego, a jednak przeżywanego. Motywem przyjętym w moim malarstwie, który służy do wyrażenia przestrzeni, są ciągi wypukłych form materialnych o charakterze organicznym. „Kłębowisko idealnie martwych ciał”, jak określono w recenzji. Wybór takich elementów podyktowany został „przydatnością” ich w wyrażaniu ciągłości i rozciągliwości materii w przestrzeni i integracją tych dwóch żywiołów. Brak wyraźnych granic, oddzielających formy materialne od przestrzennej próżni, przenikanie się wzajemne, potęguje przekonanie o jedności strukturalnej świata i o możliwości sprowadzenia wszystkich zjawisk do jednej wartości, wartości posiadającej cechy materii, przestrzeni i czasu.
Czas wyrażany w moim malarstwie jest również złudzeniem, tym razem złudzeniem ruchu. Ruch odbywający się w czasie istnieje jako zapis momentu, w którym powolne przesuwanie się form wyraża i sugeruje wieczną zmienność układów. Przedstawiona konfiguracja materii jest tylko jedną z nieskończenie wielu możliwych układów – jest formą w czasie. Przez stwarzanie sytuacji czasowo-przestrzennych staram się sugerować, że pozycja widza i miejsce, z którego obserwuję, nie jest uprzywilejowane. Formy i przestrzeń są wszechobecne i można je widzieć oraz doznawać ich z każdego miejsca i o każdym czasie – kosmologiczna niezmienność wszechświata, niezależna od miejsca i czasu, jest w moich realizacjach istotnym elementem. Traktowanie i rozumienie przestrzeni plastycznej w epokach minionych według Francastela nie odpowiada zagadnieniom obecnej rzeczywistości, obecnemu stanowi wiedzy i stosunkom społecznym. Przewiduje on potrzebę nowej przestrzeni. „Nowa przestrzeń nie może być ani przestrzenią czysto fizyczną – rozciągliwością, głębią – ani czysto symboliczną. Renesans także narodził się z połączenia badań geometrycznych i mistycznej spekulacji”. Myślę, że przewidywana przez Francastela nowa przestrzeń również winna u swojej podstawy posiadać dwa czynniki: naukowy, racjonalno-fizyczny i psychologiczny. Technika stanowi nieodzowny element działania artystycznego – stanowi „model działania” – sposób przekształcenia i wyrażania świata. Gillo Dorfles w swych rozważaniach Człowiek zwielokrotniony pisze: „każdy element techniczny ma coś z artyzmu i każdy element sztuki ma coś z techniki”. W moim malarstwie istotną rolę odgrywa sposób wykonania, ów „model działania”.
Przestrzeń, ruch, światło to trzy pojęcia bardzo często w sztuce nowoczesnej używane i to w sensie zupełnie dosłownym. Operuje się prawdziwą przestrzenią, prawdziwym światłem i rzeczywistym ruchem w sensie fizycznym. W moich obrazach te trzy pojęcia zostały przedstawione jako idee. Przestrzeń jest iluzoryczna, ruch tylko wyczuwalny, a światło namalowane. Dalszymi czynnikami, z których buduje się obraz, jak linia, barwa, walor, operuję również w sposób odmienny. Zmysłowe odbieranie iluzji przestrzeni wywołane jest niedostrzegalnymi przejściami walorowymi koloru, nasyceniem wartości barwnych. Traktowanie koloru nosi charakter nie malarski, lecz raczej fotograficzny. Zagęszczenie linii powierzchownych, podkreślające formę obłą elementów przestrzennych, można porównać do zabiegów stosowanych w op-arcie. Inny jednak jest cel. Gdy tam dąży się do zakłócenia układów, to w wypadku mojego malarstwa dążę do uporządkowania i przedstawienia logiki budowy form w przestrzeni. Sama technika wykonania, wynikająca z narzędzia, charakteryzuje się wolnością twórczą, to znaczy nie odgrywa wobec idei roli tylko służebnej, sama ma kolosalny wpływ na formę wyrażającą ideę, jest współtwórcą idei. Zgodność techniki z ideą stwarza pozory łatwości wykonania, pewnej wirtuozerii czy też, jak to określa Gillo Dorfles – „Jonglerie”. Nic bardziej jednak trudnego w sztuce jak łatwość, przypomina nam Witold Gombrowicz. Rozważając wypowiedź artystyczną, nie sposób pominąć obszaru przeżyć wewnętrznych autora, podłoża psychologicznego, determinującego działanie i postawę artystyczną, która została ukształtowana rzeczywistością świata zewnętrznego. Wielu dopatruje się w moim malarstwie wyrazu stanu zagrożenia, nadchodzącego kataklizmu czy też sytuacji wciąż zmieniającej się, niosącej w sobie nieznaną przyszłość. Niewątpliwie moje obrazy stanowią rodzaj „pejzaży wewnętrznych”, z których odczytać można wyraz niepokoju. Charakteryzują się nawet brakiem jednolitości i wieloznacznością, jak zauważył w swej wypowiedzi krytycznej Jerzy Madeyski. „U Jarodzkiego pokrętne, wężowate kształty biegną w głąb obrazu: niekiedy niosą w sobie odległe aluzje erotyczne, wzmagane jednobarwnymi różami, niekiedy sprawiają wrażenie błękitnych tworów z pogranicza materii ożywionej i martwej. Są wieloznaczne – niepokojące, odrażające nawet, lecz jednocześnie piękne w tonacji barwnej i precyzyjnej robocie plastycznej. Czy są odbiciem skomplikowanej osobowości autora, rozdartej między afirmację i negację, ekspresję i estetykę, czy też wynikły z suchej spekulacji?” Postawiony problem, czy w moim malarstwie przedstawiam świat, który afirmuję, czy też świat, któremu zaprzeczam i który pragnę odrzucić, dla mnie samego jest trudny do rozstrzygnięcia. Niewątpliwie ogólna sytuacja, w jakiej znalazł się człowiek z całym bagażem pozytywów i negatywów: zdobywanie kosmosu, możliwość kataklizmu atomowego, zagrożenie naturalnego środowiska, zbliżenie się w doświadczeniach laboratoryjnych do takich absolutów jak: szybkość światła, temperatura słońca, powołanie życia, inspirować muszą do zajęcia postawy otwartej, wyrażenia niepokoju i powołania nowych światów również w sztuce. Mam nadzieję, że cząstka tego niepokoju, rozdarcia zawierającego w sobie afirmację i negację, którymi żyje świat współczesny, została wypowiedziana w moim malarstwie.
29 VIII 1975 r.
ŹRÓDŁO:
Tekst pierwotnie opublikowany w: Konrad Jarodzki. Nadchodzi, kat. wyst. Muzeum Narodowe we Wrocławiu, Wrocław 2008, s. 3.